Tini Stoessel

Tini Stoessel
Natalia Dudek

piątek, 3 stycznia 2014

"W moim świecie" - rozdział

II rozdział
Jeżeli dzień moich urodzin miał być próbką tego, jak będzie wyglądać moje nastoletnie życie, to stało się jasne, że będą to bardzo ciężki lata.
Ojciec chodził po domu przygnębiony faktem, że dorastam, a Jade zajęta była przygotowaniami do moich urodzin, na które oczywiście mieli przyjść jej przyjaciele, zupełnie mi obcy dorośli ludzie. Co gorsza, przyniosła okropną sukienkę, którą miałam włożyć! Byłam już tak zestresowana, że w końcu musiałam powiedzieć ojcu, co myślę o tym przyjęciu, o sukience i, przy okazji, o jego dziwczynie. Nie przyjął tego zbyt dobrze
- Jak możesz traktować w ten sposób Jade? Ona tak bardzo się napracowała! 
Nagle poczułam, że opuszczają mnie wszystkie siły, i wkońcu:
- Bardzo tęsknie za mamą. I boli mnie to. Chciałabym, żeby była ze mną w dniu urodzin, ale to nie możliwe. To dlatego nie chce ich świętować.
Mój ojciec westchnął głęboko i dał mi do zrozumienia, że on też jest smutny. 
Wiesz co, Violetto? - zaczął mówić niezwykle miękkim przytłumionym głosem. - Twoja mama uwielbiała przyjęcia. Zresztą poznaliśmy się na jej urodzinach. Kończyła wtedy siedemnaście lat... 
- Naprawdę? -  wykrzyknęłam zaskoczona. - Jak to było?
Ojciec zaczął sobie przypominać.
- Kiedy ją zobaczyłam, to tak jakby świat stanął w miejscu. Przeszedłem przez salon, nie spuszczając z niej oczu... Od tamtego dnia staliśmy się nierozłączni.
Tato wydawał się tak wzruszony tym wspomnieniem, że wstałam z krzesła i przytuliłam go, zapominając o wszystkim innym.
- Pierwszy raz opowiadasz mi w ten sposób o mamie - szepnęłam mu do ucha. - To najlepszy prezent urodzinowy, jaki mogłam od ciebie dostać.
Tato czule pogłaskał mnie po twarzy i ucałował w czoło.
- Chodźmy. Skoro tak źle się z tym czujesz, powiem Jade, żeby odwoła przyjęcie.
Pokręciłam głową, nie przestając się uśmiechać. W takich chwilach przypomniałam sobie, dlaczego tak bardzo kocham ojca.
- Nie, tato. Nie odwołuj przyjęcia. - Spojrzałam na niego, uśmiechając się szeroko. - Zatańczysz ze mną?
A on znów mnie przytulił i wyszeptał:
- Będę tańczyć z tobą przez cały wieczór, córeczko. Cały wieczór...


****

Do przyjęcia pozostało jednak jeszcze sporo czasu i musiałam go wypełnić lekcjami z Angie, moją nową guwernantką. Jasne, że nauka z nią w niczym nie przypominała męczarni z panną Drętwą. Z Angie wszystko było fajne, nawet geografia! W połowie dnia zrobiłyśmy sobie przerwę i poszłam do kuchni coś przekąsić. Jak już wspomniałam, jestem dość niezdarna, więc nie dziwota, że otwierając lodówkę, wylałam na podłogę całą śmietanę. Co za pech...! A kiedy sprzątałam ten bałagan, ktoś zapukał do tylnych drzwi. Odwróciłam głowę i zobaczyłam przed sobą Tomasa! Jak to możliwe? Czyżbym śniła na jawie? Może to jakieś halucynacje, i to nawracające...
 - Ty... - powiedziała zjawa, zbliżając się do mnie z pudełkiem pizzy w dłoniach.
Coś tak bardzo nieromantycznego nie mogło być snem.
- Co ty tu robisz? - wyjąkałam.
- To samo co ty, pracuję.
Ta odpowiedź  trochę zbiła mnie z tropu, lecz wtedy przypomniałam sobie, że założyłam fartuch i rękawice, żeby posprzątać śmietankowe pobojowisko.
- Nie, nie... - powiedziałam, szybko je ściągając. - To nie jest praca...
Pokręcił głową, uśmiechając się, i aż dech mi zaparło, gdy spojrzał mi w oczy i zapytał:
- Nadal nie masz zamiaru zdradzić mi swojego imienia?
- Mam na imię...
- Olga! - zawołał mój ojciec, wchodząc do kuchni dokładnie w tym momencie.
- A więc masz na imię Olga - szepnął do mnie Tomas.
Mój ojciec, gdy tylko spostrzegł Tomasa, przełączył się na twardy styl policyjny.
- A ty kim jesteś? - prawie warknął.
- Jestem dostawcą. Przyniosłem zamówienie dla jakegoś Ramalla. - Tomas niewątpliwie zauważył moją minę, przestraszoną na widok ojca, ponieważ szybko dodał: - Ptoszę się na nią nie gniewać. Nie pracuję, bo ja ją rozproszyłem i...
Mój ojciec nic już nie odrzekł, tylko wyciągnął pieniądze i dał je Tomasowi, który wnet zrozumiał, że jest wyproszony, i szybko się zmył. Tato potrafił nastraszyć ludzi.
- Co robiłaś z tym chłopakiem? - zapytał ostro, gdy tylko Tomas zniknął.
- Po prostu rozmawialiśmy, tato. Wolno mi, czy może jeszcze mam udawać niemowlę?
Teraz, gdy znów zobaczyłam Tomasa, nie chciałam, aby cokolwiek popsuło mi dobry humor. Nawet perspektywa pójścia na przyjęcie w ohydnej sukni, którą wybrała Jade! Jednakże gdy wróciłam do pokoju, żeby się przebrać, na łóżku znalazłam prześliczną różową sukienkę. Wydała mi się znajoma i gdy jej dotknęłam, zdałam sobie sprawę, że identyczną sukienkę miała mama na moim zdjęciu!
- To musiał być tato - szepnęłam wzruszona. - Na pewno po naszej rozmowie ją odszukał. Ciekawe, czy gdzieś tu jest więcej schowanych rzeczy mojej mamy?
Nie miałam czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Ubrałam się sterannie i zeszłam na przyjęcie. Po raz pierwszy od długiego czasu czułam się szczęśliwa. Gdy pojawiłam się na schodach, zobaczyłam, że ojciec patrzy na mnie jednocześnie z dumą i zaskoczeniem. Wziął mnie za rękę i rozpoczęliśmy walca - była to magiczna chwila.
- Dziękuję za sukienkę, tato - szepnęłam do niego odczas tańca. - :-) Jest przepiękna...
- To nie ja ci ją dałem - odpowiedział, marszcząc czoło. - Właśnie miałem cię zapytać, skąd ją wzięłaś.
Zatrzymałam się na chwilę.
- Była na moim łóżku. To sukienka mamy, prawda? Myślałam, że to ty ją tam położyłeś, żebym pamiętałam o mamie...
- Jasne, że nie! - zaprzeczył tato. - Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego! Dokładnie tego chciałem uniknąć.
- Czego? Żebym była szczęśliwa?
- Nie, żebyś nie żyła przeszłością!
Wyrwałam mu się, jakby jego dotyk mnie parzył.
- To nie jest przeszłość, tato! - krzyknęłam zraniona. - To moja mama!
Wokół nas zapanowała cisza, nawet muzyka przestała grać. Zaczęłam szlochać i pobiegłam na górę do swojego pokoju.
Dlaczego tato zawsze musiał wszystko popsuć? Po co tyle sekretów? Po co?

I jak Wam się podobało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz