Rozdział 3
Następnego dnia obudziłam się z poczuciem, że jestem silniejsza. Postanowiłam nie pozwolić na to, żeby cokolwiek mnie rozproszyło. Dziewczyny górą! Zanurkowałam w kuchni, i jak detektyw w filmie kryminalnym, zaczęłam grzebać w śmieciach, aż znalazłam pudełko po pizzy. Był na nim telefon restauracji. Zadzwoniłam, żeby zmówić posiłek. Tym sposobem znów miałam szansę zobaczyć Tomasa! Niestety, jak zwykle mój plan nie wypalił, ponieważ Tomas zastał w kuchni Olgę i Ramalla, którzy powiedzieli, że nikt nie zamawiał pizzy. Biedny Tomas odszedł z dostawą w rękach i bez pieniędzy. Poczułam się tak źle, że wybiegłam za nim. I w ten sposób, tak jak bohaterka "Alicji w Krainie Czarów" biegnąca za białym królikiem, znalazłam się w magicznym miejscu: była to szkoła artystyczna Studio 21, pełna młodych ludzi, którzy tańczyli i śpiewali wszędzie- na dziedzińcu, na korytarzach, w salach...
Przebiegłam przez hol, oszołomiona wszystkim, co zobaczyłam. Po chwili mignął mi obok Tomas, spieszył się jednak i mnie nie zauważył. Chciałam go zawołać, ale spostrzegłam, że trzyma go pod rękę jasnowłosa i bardzo efektowna dziewczyna. Poszłam za nimi pod salę i usłyszałam, jak blondynka mówi:
-Widać, że chcesz mnie pocałować... - Poczym zbliżyła swoje usta do ust Tomasa. Nie chciałam na to patrzeć i szybko wybiegłam. Serce stanęło mi w gardle. Jak mogłam być tak głupia? To oczywiste, że Tomas miał dziewczynę. W takim razie dlaczego to tak bolało... ?
****
Na szczęście Angie nadal była moją guwernantkś, mimo wysiłków Jade, która starała się, aby ojciec ją zwolnił. Z Angie mogłam porozmawiać o wszystkim, a nawet pośpiewać! Niestety nie robiłam tego zbyt często, ponieważ mojemu ojcu śpiew przypominał mamę i od razu robił się smutny. Albo też się wściekał- to zależało od dnia. Wolno mi było tylko uczyć się grać na pianinie, a to dlatego, że tato uważał, iż każda panienka powinna znać muzykę klasyczną. Podczas ćwiczenia gam z Angie przyszło mi do głowy coś niesłychanego. A gdyby udało mi się dostać do takiej szkoły jak Studio 21? To miejsce mnie zafascynowało, a ponieważ zawsze lubiłam śpiewać... Angie powiedziała, że mam naturalny talent. Poprosiłam więc ojca, żeby mnie tam zapisał.
- Za żadne skarby - zaoponował. - Wszystkiego, co musisz wiedzieć o muzyce, nauczysz się w domu, tak samo jak gry na pianinie.
- Ale tato...
- Nie, dość już tych dziwnych pomysłów, Violetto.
- Ależ panie Germanie, jeśli Viola... jeśli ona chce... - zaczęla protestować Angie.
- Nie, daj spokój, Angie - przerwałam jej. Znam mojego ojca i wiem, kiedy nie nalegać. - To nie jest takie ważne.
Moje słowa przyniosły pożądany efekt, bo nastrój taty natychmiast się zmienił. Z wielkim uśmiechm wyjął z portwela dwa bilety i powiedzial:
- Abyś się nie skarżyła, że zamykam cię w domu, to zaorganizowałem ci rozrywkę. Pójdziesz z Angie na koncert instrumentów smyczkowych.
Angie zaczęła klaskać zachwycona, ale we mnie serce zamarło.
- Żartujesz chyba, tato! Straszna nuda!
- Nie, nie - zaśmiał się mój ojciec. - Koncert jest w Complejo del Sol. To bardzo nowoczesne miejsce. Z pewnością ci się spodoba!
Nie byłam taka pewna, ale Angie przekonała mnie, że powinnam tam pójść.
- To naprawdę niesamowite miejsce. W sali obok będzie grał Rafa Palmer, słynny rockman. Będziesz zachwycona. - Nagle Angie spoważniała: Słuchaj, Violu, naprawdę tak szybko poddałaś się z nauką w Studiu?
- Nie, oczywiście, że nie. Bardzo bym chciała... Ale nie lubię się kłócić z ojcem. Tak bardzo go kocham...
Angie uśmiechnęła się smutno, a ja porzuciłam temat. Bo to prawda, że bardzo koham tatę, chociaż czasami go nie rozumiem. Wolałam jednak myśleć, że robi wszystko dla mojego dobra.
- Nie, nie - zaśmiał się mój ojciec. - Koncert jest w Complejo del Sol. To bardzo nowoczesne miejsce. Z pewnością ci się spodoba!
Nie byłam taka pewna, ale Angie przekonała mnie, że powinnam tam pójść.
- To naprawdę niesamowite miejsce. W sali obok będzie grał Rafa Palmer, słynny rockman. Będziesz zachwycona. - Nagle Angie spoważniała: Słuchaj, Violu, naprawdę tak szybko poddałaś się z nauką w Studiu?
- Nie, oczywiście, że nie. Bardzo bym chciała... Ale nie lubię się kłócić z ojcem. Tak bardzo go kocham...
Angie uśmiechnęła się smutno, a ja porzuciłam temat. Bo to prawda, że bardzo koham tatę, chociaż czasami go nie rozumiem. Wolałam jednak myśleć, że robi wszystko dla mojego dobra.
****
Tego samego popołudnia wyszłam na zakupy z Olgą. Nic specjalnego, miałam za zadanie kupić owoce. I kiedy w sklepie ciągnełam za sabą kolorowy wózek należący do Olgi, pojawił się ... Tomas!
- Olga!
Moje serc stanęło. Dlaczego zawsze natykamy się na siebie, gdy wyglądam fatalnie? Próbowałam powiedzieć coś interesującego, ale on prawie nie dopuścił mnie do głosu; nadal myslał, że pracuję jako pomoc w domu mojego ojca!
- Nie, Tomasie, mylisz się... - zaczęłam.
- Nie lubisz rozmawiać z nieznajomymi, co? Moglibysmy to rozwiązać, wychodząc gdzieś razem. Nie wiem, na przykład na piknik...
To juz był szczyt wszystkiego. Jak mógł mnie zapraszać, skoro spotykał sie z kimś innym?
- A dlaczego nie umówisz się ze swoją dziewczyną?
- Nie mam dziewczyny.
- Właśnie, ze masz. Jest wysoka, jasnowłosa, prześliczna i trochę zołzowata.
Tomas wytrzeszczył oczy.
- ach, Ludmiła! Nawet nie wiesz, ile problemów przysporzyła mi ta panna, a nie znam jej i nie chcę mieć z nią nic wspólnego! Poza tym ona ma chłopaka! - Spojrzał na mnie, ciepło się uśmiechając. - Proszę, uwierz mi, nie jestem z nią ani z żadną inną dziewczyną. Wolę osoby takie jak ty: naturalne, o szczerym spojrzeniu.
Myślałam, że się spalę ze wstydu. O szczerym spojrzeniu? O matko! Przecież on myślał, że jestem sprzątaczką! Kłopotliwa sprawa... I nadal nalegał, żebysmy się razem wybrali na piknik. Zaczęłam się robić coraż bardziej i bardziej nerwowa, aż w koncu powiedziałam mu, że to przemyślę i dam mu znać. Co innego mogłam zrobić? Bardzo mi się podobał, ale to było takie skomplikowane...
****
Tego wieczoru poszłam z Angie na koncert. No dobrze, z Angie albo z kobitą przebierańcem, bo ona pozasłaniała się aż po czubek głowy. Powiedziała mi, że jest chora, i prawie cały koncert spędziła w łazience. Zresztą gdy sie skończył, jej nadal nie było, wyszłam więc z sali... a tam stał Tomas w towarzystwie Ludmiły, która głaskała go po twarzy!
- no ładnie! - krzyknęłam, nie mogąc się powstrzymać. - Rzeczywiście nie masz dziewczyny.
Tomas odwrócił sie zaskoczony i szybko do mnie podszedł.
- Nie, Pozwól, że ci wytłumaczę...
Ale było juz za późno. Po tym, co zobaczyłam, miałam zdecydowanie dość. Odkąd przyjechałam do Buenos Aires, wszystko układało się fatalnie!
- Nie patrz na mnie w ten sposób - powiedziałam do niego.- Okłamałeś mnie!
- Proszę, pozwól mi to wyjaśnić - nalegał. - Przyszedłem tutaj z zamówieniem i to ona do mnie podeszła i...
Wtem jasnowłosa panna zbliżyła sie do nas krokiem modelki.
- Hej, Tom! Kim jest ta dziewczyna? - zawołała trochę afektownym głosem. - Nie przedstawisz mnie? Chyba będę zazdrosna...
- Ale... nie, nie... - wymamrotał Tomas. Wyglądał, jakby nie wiedział, co ze sobą zrobić.
Spojrzałam na niego z odrazą.
- Jesteś... jesteś...
Obróciłam się na pięcie i wybiegłam. Nie miałam żadnego doświadczenia z chłopakami, ale to wszystko nie wydawało mi się normalne. Dopiero co prosił mnie, bymsię z nim spotkała, a teraz gruchał sobie z tą blondyną. Byłam tak rozgniewana, że przechodząc przez park znajdujący sie obok szkoły, nie rozejrzałam się i omal nie zostałam rozjechana przez chłopaków na rolkach. Na szczęście jakis wysoki i silny młodzieniec o kasztanowych włosach i jasnych oczach złapał mnie na czas, dzięki czemu nie upadłam jak długa.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską.
- Tak... - bąknęłam.
- To dlaczego masz taka minę? - Jego głos był miły i delikatny.
- Wszystko gra.
Chłopak westchnął i się uśmiechnął.
- Taka piękna dziewczyna jak ty nie powinna byc smutna.
Zmusiłam się do usmiechu. Był taki miły... i przystojny! A po tej katastrofie z Tomasem przyjemnie było zobaczyć ciepły uśmiech.
- Naprawdę, wszystkow porządku.
- OK, ale uważaj na siebie - powiedział już bardziej rozluźniony i, ddalając się, dodał z szelmowskim uśmieszkiem: - Masz u mnie dług.
Po powrocie do domu szybko schowałam się w moim pokoju. Potrzebowałam byc sama, żeby zebrać myśli. Nagle otworzyły sie drzwi i do środka wpadł Tomas.
- Przepraszam, że cię tak nachodzę - tłumaczył się, podczas gdy ja usiłowałam opanować nerwy, bo tym wtargnięciem trochę mnie przeztraszył. - Przyszedłem wyjaśnić ci co się wydarzyło w Complejo del Sol.
- Nic mi nie musisz wyjaśniać - prychnęłam, krzyżując ręce. - Nie jestem pzrecież twoją dziewczyną.
- Tamata, którą widziałaś, też nią nie jest! - wykrzyknął Tomas. - Nigdy nie mógłbym się spotykać z dziewxzyną tak...
- Tak idealną? Tak piękną? Tak jasnowłosą? - wyrecytowałam.
- Tak inna ode mnie - przerwał mi Tomas. - Słuchaj, Olgo, ja i ona nigdy się nie zrozumiemy. Ale wiem, że ty ja mówimy tym samym językiem.
Poczułam gulę w gardle. On mówił o szczerości, ale nadal myślał, że jestem Olgą, pomocą domową!
- Tomas, ja nie jestem...
Lecz jak to bywa w naszym domu wariatów, dokładnie w tym momencie otwozryły sie drzwi i bez pukania wtargnęła do środka Olga.
- Co tu robi ten dostawca? - krzyknęła zazkoczona.
- Zgubił się, ale juz wychodzi! - prawie warknęłam, wypychając Tomasa z pokoju.
- Proszę jej nie strofować! - mówił Tomas, podczas gdy ja zamykałam mu drzwi przed nosem. - To moja wina!
Oparłam sie o drzwi. Jak to możliwe, że po tylu wpadkach nadal tak bardzo mi sie podobał? Nie mogłam porozmawiać o tym z Olgą, bo potraktowałaby mnie jak dziecko, a tym bardziej z ojcem, który na pewno zabiłby Tomasa, gdyby tylko się dowiedział o jego wizycie. Na szczęście miałam Angie.
- Czy ukryłabyś prawdę przed kimś, żeby go nie stracić? - zapytałam ją później, gdy przyszła do mojego pokoju. - Jeżeli kogoś kochasz, nie możesz go oszukiwać, prawda?
Angie zbladła i spojrzała na mnie tak, jakby miała się rozpłakać.
- Och, Violu... Wszytko zależy od sytuacji.
- Wię kłamstwo jest w porządku?
- To bardziej skomplikowana sprawa - westchnęła Angie. - Wyobraźmy sonie na przykład, że ty uznajesz za prawdę coś o mnie, ale to jest kłamstwem, a ja wiem, że gdybym ci powiedziała prawdę, bardzo byś się rozgniewała i straciłabym cię. W takim przypadku... uważam, że lepiej jest nie mówić prawdy.
- Ale gdybym dowiedziała się o tym później, tobym cię znienawidziła, a więc... czy nie lepiej być zawsze szczerym?
Angie wstała i się wyprostowała. Wyglądała, jakby właśnie podjęła jakąś ważną decyzję.
- Masz rację, Violu, nie należy nigdy okłamywać osoby, którą sie kocha.
Złapała mnie za ręce, spojrzała na mnie błyszczącymi oczami i zaczęła:
- Violu, ja jestem...
Ale ja również podjęłam w tej chwili decyzję i przytuliłam Angie z całej siły.
- Bardzo ci dziekuję, że mnie wysłuchałaś, Angie. Teraz juz nareszcie wiem, co musze zrobić!
Wybiegłam z domu z postanowieniem, żeby wszystko wyjaśnić Tomasowi. Dotarłam do restauracji, ale go nie zastałam. Dowiedziałam się jednak, że miał zanieść zamówienie do Studia, i pospieszyłam tam. Myślałam, że złapię dwie sroki za ogon. Zobaczę Tomasa i jednocześnie znów rzucę okiem na to fantastyczne miejsce! Gdy dotarłam do Studia, dobiegły mnie dźwięki bardzo chwytliwej piosenki. Poszłam w kierunku muzyki aż do sali, w której grupka młodych ludzi ćwiczyła swój występ. Wśród nich znajdowała się owa imponująca blondyna - Ludmiła. Ta dziewczyna była prawdziwą gwiazdą na scenie! Obok niej spostrzegłam chłopaka, który pomógł mi pod szkołą, oraz pięć innych osób. Dałabym wszystko, żeby ich poznać i robić to, co oni... Chyba żę musiałabym porozmawiac z Ludmiłą, aby to osiągnąć!
- Co tutaj robisz? - zapyatał Tomas za moimi plecami.
Odwróciłam sie i uśmiechnęłam na jego widok: miał ze sobą torbę dostawczą i był ubrany w marynarkę z logo Resto Baru.
- Tomasie, co za zbieg okoliczności, właśnie cię szukałam! - zawołałam.
- Przyszłas sie umówić na piknik, Olgo?
- Nie! Przeciwnie, przyszłam ci wyjaśnić, że nie jestem...
- Tutaj jesteś!
Serce mało mi nie wyskoczyło z piersi na widok ojca wchodzącego do szkoły. Ale jak on mnie znalazł?
- Pan nie ma prawa tak na nią krzyzceć! - wtrącił sie Tomas, rycerski jak zawsze.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić? - Ojcu aż para buchała z uszu.
- Nie, nie, dość tego! - Weszłam między nich i lekko odepchnęłam Tomasa. - Idź już proszę, ja to załatwię.
Niechętnie na to przystał. Gdy już oddalił się, zwróciłam się do ojca.
- Dlaczego mi to robisz?
- Co ja ci robię? - zaczął gniewnie. - Dalej, idziemy do domu. Natychmiast!
Myślałam, że umrę ze wstydu, ale postanowiłam się nie opierać i pozwoliłam ojcu zaprowadzić się do domu. Gdy dotarliśmy na miejsce, chciałam iść do siebie w poszukiwaniu spokoju. Ale w takim domu jak mój jest to niemożliwe, zwłaszcza gdy przebywa w nim Jade.
- Moja kochaniutka! - krzyknęła, zobaczywszy mnie. - Dlaczego masz taka minkę?
- Nie teraz, Jade - uciełam stanowczo. Chciałam być sama.
- W takim razie kiedy, córciu? Życie nam ucieka!
- Córciu? - zapytałam podejrzliwie.
- Mówię to jako wyraz czułości, może... - Jade zmarszczyła nos. - Dlaczego nie pozwalasz mi się zbliżyć do siebie?
- Bo wylewasz na siebie za dużo perfu,? - zasugerowałam.
- Violetto, chcę, żebyś wiedziała, że mimo iż źle mnie traktujesz, nie przestanę cię darzyc moją miłością. - Jade uśmiechnęła się wesoło i dodała: - W końcu ja i twój ojciec się pobieramy!
I jak Wam sie podobał następny rozdział?
- Co ja ci robię? - zaczął gniewnie. - Dalej, idziemy do domu. Natychmiast!
Myślałam, że umrę ze wstydu, ale postanowiłam się nie opierać i pozwoliłam ojcu zaprowadzić się do domu. Gdy dotarliśmy na miejsce, chciałam iść do siebie w poszukiwaniu spokoju. Ale w takim domu jak mój jest to niemożliwe, zwłaszcza gdy przebywa w nim Jade.
- Moja kochaniutka! - krzyknęła, zobaczywszy mnie. - Dlaczego masz taka minkę?
- Nie teraz, Jade - uciełam stanowczo. Chciałam być sama.
- W takim razie kiedy, córciu? Życie nam ucieka!
- Córciu? - zapytałam podejrzliwie.
- Mówię to jako wyraz czułości, może... - Jade zmarszczyła nos. - Dlaczego nie pozwalasz mi się zbliżyć do siebie?
- Bo wylewasz na siebie za dużo perfu,? - zasugerowałam.
- Violetto, chcę, żebyś wiedziała, że mimo iż źle mnie traktujesz, nie przestanę cię darzyc moją miłością. - Jade uśmiechnęła się wesoło i dodała: - W końcu ja i twój ojciec się pobieramy!
I jak Wam sie podobał następny rozdział?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz